piątek, 16 sierpnia 2013

PROLOG.

Droga Amando,
jeśli zatem rozpiera Cię złość, masz ochotę zabić mnie przy pierwszej, lepszej okazji, jesteś rozjuszona i targają Tobą fałszywe emocje, odłóż ten list tam, gdzie go znalazłaś. Usiądź, uspokój swój oddech, policz do dziesięciu, zjedz tak lubiane przez Ciebie ciastko z kremem i popij je mlekiem, a następnie chwyć kartkę w dłonie, i kiedy już będziesz nieco spokojniejsza, a przede wszystkim gotowa przyswoić tę  niezbyt satysfakcjonującą informację, przeczytaj całość od góry do dołu. Możesz to zrobić kilkakrotnie, przepraszam, że piszę to wszystko tak chaotycznie i mało zrozumiale, ale jesteś mądrą kobietą i wierzę, że mnie zrozumiesz, i że będziesz wdzięczna, że nie zostawiłem po sobie choćby krótkiego pożegnania.
Jak możesz się domyślić — opuściłem poprawczak. Wyjechałem z miasta, a razem ze mną Niall i Liam. Nie mogę Ci powiedzieć, dokąd się udałem, jest to bardzo tajna i poufna misja, ale obiecuję, że wrócę niebawem cały i zdrowy. Zapewne jesteś bardzo zdenerwowana w tej chwili, oczyma wyobraźni widzę już tę charakterystyczną zmarszczkę na Twoim czole, która pojawia się zawsze, kiedy wyraźnie coś Cię niepokoi. Nie martw się — zaopiekuję się chłopakami tak bardzo, jak tylko będę potrafił to zrobić. Jestem przecież dorosły i wiem, że dam radę sprostać temu wyzwaniu. A jeśli nie, będziesz miała chociaż pamiątkę i pełną świadomość, że starałem się naprawdę mocno. Przyniesiesz kwiaty, prawda? Klękniesz przed grobem, do którego ułożą nas ówcześnie i pomodlisz się, a wtedy wszyscy troje znajdziemy się przy Tobie, zawsze będziemy.
Pamiętaj jednak, że nie lubię pelargonii. Nie przynoś ich, choć wiem, że Niall za nimi przepada, wręcz je ubóstwia.
Niall jest taki dziewczęcy.
Swoją drogą, wspominałem już, że jestem gejem? Teraz, skoro nie możesz spojrzeć na mnie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu, przeszywającym na wylot ciało i tak nieszczerym, jak nieszczery jest uśmiech babci Liam’a, mogę nawet wykrzyczeć to całemu światu, wiesz? Mogę wejść na wieżę Eiffla, chwycić za największy z produkowanych megafonów i przyznać, jak bardzo Cię nienawidzę, jak bardzo życie z Tobą było męczące i uciążliwe. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteś najgrubszą świnią pod słońcem. Teraz, kiedy już się od Ciebie uwolniłem, nic nie jest w stanie mnie powstrzymać.
Pieprz się, Amando. Tak bardzo Cię nienawidzę.
Twój najmilszy,

Harry.